MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Skradziona rewolucja

Wiele mitów i nieporozumień narosło wokół ruchu „Solidarność”. Niemniej, był to sukces Polaków z którego wszyscy możemy być dumni. To właśnie ten spontaniczny, pokojowy ruch społeczny, ten zryw wolnościowy mieszkańców kraju nad Wisłą przyciągnął uwagę całego świata 25 lat temu i spopularyzował nasz kraj w świecie. W bloku komunistycznym było to wydarzenie bezprecedensowe. Mówiąc o upadku komunizmu media światowe do dzisiaj prawie zawsze wymieniają ruch Solidarności. Chociaż naiwnością byłoby wierzyć, że to Solidarność obaliła komunizm, jednak z pewnością puściła w ruch pewien proces który doprowadził do jego upadku. Niektóre z tych mitów postaram się w skrócie omówić i w miarę możliwości obalić.

Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że był to ruch który istniał krótko, bo zaledwie 16 miesięcy. Dla mnie stan wojenny oznaczał koniec Solidarności, i czas pokazał że nie myliłem się. Zniszczył Solidarność, ale nie zniszczył nadziei narodu na odzyskanie wolności. Solidarność reaktywowana później za zgodą generała Jaruzelskiego nie była już tą samą Solidarnością. Innymi słowy, zabita przez stan wojenny Solidarność nie odrodziła się już w pierwotnej postaci.

Zresztą od początku, czyli nawet przez okres pierwszych 16-stu miesięcy był to ruch niejednolity. Ścierało się w nim wiele nurtów którym najwyraźniej nie było po drodze z innymi. Zatem śmiało możnaby mówić dzisiaj o kilku “Solidarnościach”, a nie o jednej. Ta, którą reaktywowano później i w której dobrze czuł się Wałęsa, była o wiele bardziej jednolita, tyle że już nieautentyczna. Chociaż od początku w ruchu tym było wielu szpiegów i agentów mających za zadanie rozbijać go od wewnątrz n.p. poprzez nawoływanie do absurdalnych strajków lub protestów ulicznych, jednak komunistom nie udało się wmontować pierwszej Solidarności w ówczesny panujący system. Nie widząc lepszego wyjścia postanowili użyć siły nocą dnia 13 grudnia pamiętnego 1981 roku.

Wielu publicystów piszących dla naszej polonijnej prasy nie umiało odróżnić pierwszej Solidarności od drugiej, lub jak kto woli – prawdziwej rzeczywistości od zafałszowanej, a to dlatego, że zachodnie media propagowały różne mity. Prezentowały często dziwny obraz antykomunistycznej Solidarności, przez co wielu Polaków zwłaszcza mieszkających zagranicą, nie mogło zrozumieć na czym polega ta rewolucja. Tak, to właśnie zachodnie media zrobiły złą robotę, wprowadziły wielu Polaków w błąd, co do charakteru Solidarności.

Ruch ten był zjawiskiem złożonym, który można różnie interpretować. Z jednej strony komuniści nazywali go kontrrewolucją, a z drugiej, naiwni obserwatorzy w Kraju i zagranicą uważali go za wojnę z komunizmem. Ale nie był on ani jednym ani drugim. Solidarność była niewątpliwie niebezpieczna dla reżimu, który zawsze bał się większych zgromadzeń i tłumił je, jednak nigdy nie była oficjalnie antykomunistyczna. Czytelnicy którzy pamiętają treść 21 postulatów sierpnia chyba zgodzą się ze nmą. Dlatego nie jest do końca prawdą, jak myślą niektórzy, że nie powinni znaleźć w niej miejsca ludzie związani ze starym reżimem. Dużą jej zasługą jest jednak to, że pokazała światu, iż prosowiecki system komunistyczny jest niereformowalny, szybko pęka w szwach pod naporem większych, nawet pokojowych protestów. Należy podkreślić, że robotnicy domagali się wtedy wolności, ale wolności w ramach panującego systemu. I w to właśnie jakoś trudno uwierzyć jest do dzisiaj wielu Polakom.
Czas jednak dał odpowiedź na niejedno pytanie i obalił wiele mitów. Ostatnie wywiady z Anną Walentynowicz opublikowane m.in. na łamach torontońskiego “Gońca”, oraz artykuł jej autorstwa p.t. “Solidarność a rzeczywistość” pozwalają nam zrozumieć pewne sprawy lepiej, prawie od podszewki, m.in. dlaczego na tym „biznesie” Solidarności najlepiej wyszli funkcjonariusze byłego peerelowskiego reżimu. Z jej wypowiedzi wynikałoby, że to agentura żydowska spod znaku KORu ukradła im tę rewolucje i przypięła sobie ordery zasługi. I w tym streszcza się całe sedno sprawy. Wielu Polaków do dzisiaj nie wie, lub nie chce wiedzieć, że panowie Geremek, Mazowiecki i spółka zrobili więcej złego dla Polski aniżeli komuniści. Walentynowicz mówi: “Z tymi doradcami, wsród których byli Mazowiecki, Kuczyński, Wielowieyski, Geremek rozmawiało nam się trudniej niż z Komisją Rządową. Okazało się, że mieli oni za zadanie łamać nam kregosłupy, nad czym naradzali się nocą w hotelu, gdzie razem mieszkali”. Jeżeli nie zrozumiemy, że rewolucja ta została ukradziona, to nigdy nie zrozumiemy podłoża i źródeł wielu ważnych wydarzeń z najnowszej historii Polski.

Oprócz wymienionych przez nią osób do tej samej „paczki” należeli Kuroń i Michnik. Im od początku było bliżej n.p. do ich współrodaka i współarchitekta stanu wojennego Mieczysława Rakowskiego, niż do wielu Polaków, zwłaszcza takich jak Walentynowicz lub Gwiazda. Myślę, że Wałęsa był dla nich po prostu wygodnym parawanem ze względu na jego dość niski współczynnik IQ. Znaczna część amerykańskich i europejskich opiniotwórczych mediów była przecież w rękach ich rodaków, zatem nietrudno było rozpropagować w świecie mit Wałęsy – bohatera narodowego. Zwrócę w tym miejscu uwagę na inny ciekawy artykuł jaki ukazał się kilka dni temu w portalu “Onet” p.t. “Pośmiertne zwycięstwo Solidarności”. Jego autor wyraża podobny pogląd na ten temat. Czytamy w nim, cytuję: “Po kilku latach trudno było mieć jeszcze wątpliwości, że chociaż Solidarność obiektywnie odegrała swoją przełomową, historyczną rolę, to jednak prawdziwymi beneficjentami nowej politycznej i gospodarczej rzeczywistości w III RP są ludzie związani ze światem PRL”.

A Walentynowicz mówi dalej: “Trzeba było stworzyć nową, skorumpowaną „Solidarność”, która jest parawanem dla wszystkich przestępców PRL… Dziś ci, z którymi naród walczył w 1980 r. i którzy są winni zbrodni na narodzie i jego nędzy, występują jako bohaterowie Sierpnia… Umowa (w Magdalence) podpisana była między rządem a agentami”.

Skoro tak, to nie powinna dziwić nas dzisiaj ani „gruba kreska” Mazowieckiego, sukcesy ludzi “Okrągłego Stołu,” zduszenie przez byłego prezydenta-Wałęsę lustracji w zarodku, czy niemądra, proamerykańska polityka zagraniczna tak zwanych „polskich elit”.

Autor wspomnianego artykułu opublikowanego w “Onecie” pisze dalej: “Szybko okazało się także, że nawet ludzie pierwszej Solidarności, którzy weszli do życia publicznego III Rzeczypospolitej, wcale nie byli tak bardzo skorzy do tego, aby idei Solidarności bronić… Pierwsza Solidarność mogła się więc wydawać wielkim wydarzeniem w najnowszej historii Polaków, które wszakże nie pozostawiło żadnych długotrwałych śladów w polskiej i europejskiej rzeczywistości… Podobnie jak powstania w XIX wieku Solidarność byłaby wielkim narodowym zrywem, który jednak nie stał się aktem założycielskim dla nowego polskiego państwa… Gorzkie poczucie porażki i dwuznaczny stosunek do spuścizny pierwszej Solidarności biorą się stąd, że pomimo historycznego sukcesu kompletnie nie powiodło się wypełnienie III Rzeczypospolitej jej ideami. Obywatelska samorządność, upowszechnienie własności, jawność życia publicznego, poszanowanie ludzkiej godności, przyzwoitość – wszystkie te wartości, w które wierzono jeszcze w 1989 r., zaczęły się rozpływać, pozostawiając smak goryczy”.

Dlatego nie wyolbrzymiajmy zasług Solidarności. Media światowe, na ogół nie publikują hymnów pochwalnych na jej cześć. Wałęsa powiedział ostatnio: “zamknęliśmy epokę podziałów, wrogów i granic… zdarzyła się rzecz nieprawdopodobna, wielka, wręcz niemożliwa w tej części świata. Usunięto wtedy narzucone zdradą, podstępem i siłą rozwiązania po II wojnie światowej”. Słowa te mogą tylko wzbudzić uśmiech politowania u każdego kto umie odróżnić prawdę od mitu. Podczas ostatnich niezależnych obchodów rocznicy sierpnia Andrzej Gwiazda, autor 21 postulatów Sierpnia, powiedział o Wałęsie: “Nie podam ręki zdrajcy który w naszych szeregach działał na korzyść przeciwnika”. Myślę, że niejeden Polak chodzący po ziemi wyciągnie z tego stosowne wnioski.

Czytając ostatnie publikacje prasy polskiej na ten temat widzimy, że agenturalna Solidarność stworzona przez ludzi wywodzących się z rodu Wałęsów, Michników i Geremków wciąż cieszy się, niestety, dużą popularnością i poparciem społecznym w Polsce, także poparciem Kościoła. Solidarność ta utorowała w III-ciej Rzeczypospolitej drogę do kariery wielu politykom których drzewa genealogiczne nie tkwią zbyt głęboko korzeniami w polskiej ziemi. Ale dzięki takim ludziom jak na przykład Gwiazda i Walentynowicz możemy wreszcie zrozumieć dlaczego tak się stało.

Niemniej, pierwsza Solidarność, choć żywot jej był dość krótki, była wielkim wydarzeniem na skalę światową. To właśnie dzięki niej Polacy odzyskali swoją tożsamość, uwierzyli ponownie w siebie, przypomnieli sobie kim są. Mam żywo w pamięci owe czasy. Jej narodziny były wielkim duchowym przeżyciem dla mnie i dla wielu z nas w okresie komunistycznego zniewolenia. Mimo tego, że w jej szeregach było wielu szpiegów i agentów bezpieki, jednak w swej ogólnej masie była ruchem suwerennym i patriotycznym. A to na pewno ma duże znaczenie.

Felieton nadany przez polonijne radio CFMB “Jedynka” dnia 3.IX.05

Jerzy Sędziak

Polecam także lekturę tego tekstu

Kompas na rok 2010

2018-11-18T14:38:42+00:00