MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Osiemdziesiąt mgnień wiosny

Jeśli nie jesteś człowiekiem ułomnym lub inwalidą w dniu swoich osiemdziesiątych urodzin, lubisz spacer, dobry posiłek, stół pełen przysmaków i przypraw, zasypiasz bez pomocy środków nasennych, czujesz że ptaszki, kwiatki morze i góry wciąż budzą w tobie zachwyt, to jesteś wielkim szczęściarzem, i powinieneś codziennie, każdego wieczora i ranka, dziękować na klęczkach dobremu Bogu za jego zbawczą moc i opiekę nad tobą. Lecz jeśli czujesz się znużony na duchu pomimo swego młodego wieku, a życie chce uczynić cię bezwolnym automatem, to może dobrze byłoby gdybyś powiedział do swojego sz­efa, oczywiście pod nosem: „Odpieprz się, Jack, nie jestem twoją własnością”. Jeśli umiesz jeszcze gwizdać w stołek, podnieca cię ładny zadek lub para jędrnych „zderzaków”, umiesz zakochać się po raz drugi, trzeci i dziesiąty, potrafisz wybaczyć twoim rodzicom przestępstwo wydania ciebie na świat, godzisz się z tym, że do niczego w życiu nie dochodzisz i żyjesz tylko dniem dzisiejszym, jeśli umiesz wybaczać, a nawet zapominać, nie stajesz się zgorzkniały, ponury, cyniczny – to ciesz się człowieku, najgorsze masz już za sobą!

W życiu liczą się właśnie te małe rzeczy, a nie sława, bogactwo, sukces. Tam na górze jest bardzo mało miejsca, a na dole jest wielu takich jak ty, i nikt cię nie popycha, nie nęka. Nie myśl, że życie geniusza jest szczęśliwe. Przenigdy! Ciesz się, że jesteś zerem.

Jeśli wzbijesz się na wyżyny sławy i sukcesu, jak powiedzmy ja, ostatnie lata twojego życia mogą nie być najszczęśliwsze (chyba że nauczysz się wcześniej łykać własne g…). Kariera, z życiowego punktu widzenia, jest niczym kula u nogi dla pisarza który ma jeszcze coś do powiedzenia. Zamiast korzystać z zasłużonego odpoczynku, musi pracować od świtu do nocy. Jest jakby ofiarą i zakładnikiem swoich wielbicieli i sympatyków, którzy chcą go w jakiś sposób wykorzystać. Przybiera to formę walki. Rzecz w tym, jak zachować swobodę osobistą, robić to, na co ma się ochotę.

Wiem z obserwacji i doświadczenia życiowego, że w miarę upływu czasu, głupiec, zamiast zmądrzeć, jeszcze bardziej pogrąża się w głupocie, a nudziarz stają się jeszcze gorszą pleciugą. Śmierć zabiera kolejno twoich przyjaciół i ludzi wielkich, których podziwiałeś. Im bardziej się starzejesz, tym szybciej oni wymierają. W końcu pozostajesz sam. Przyglądasz się twoim dzieciom i wnukom, widzisz jak popełniają straszne błędy, dokładnie te same co ty, gdy byłeś w ich wieku. A ty nie możesz w żaden sposób temu zaradzić. Właśnie ta obserwacja zachowań ludzi młodych pozwala ci najlepiej uświadomić sobie, jakim idiotą byłeś kiedyś, a także nasunąć przypuszczenie, że może nadal nim jesteś.

Widzę też coraz wyraźniej, że ludzki charakter w zasadzie nie zmienia się z biegiem lat. Ludzie, poza nielicznymi wyjątkami, nie zmieniają się drogą ewolucji; a ściśle, drewno pozostaje drewnem, świnia świnią, a osioł osłem. Sukcesy, miast uszlachetnić ich, jeszcze bardziej obnażają ich wady i słabości. Ci, którzy przodowali w szkole w nauce, niezbyt często okazują się błyskotliwi w życiu. Jeśli żywiłeś za młodu antypatię lub pogardę do niektórych chłopaków w twojej klasie, to jeszcze większą antypatię poczujesz do nich, gdy spotkasz ich po latach jako ekonomistów, polityków lub generałów. Życie zmusza nas do nauczenia się paru lekcji, ale niekoniecznie do rozwijania się. Mógłbym wymienić nie więcej niż tuzin osób które, moim zdaniem, zdały egzamin życia; znakomita większość moich znajomych to tacy, którzy nie umieją jeszcze zliczyć do trzech.

Co się tyczy otaczającego mnie świata, muszę przyznać, że nie wygląda on teraz ani trochę lepiej w mych oczach aniżeli w okresie mego dzieciństwa. Wprost przeciwnie, wygląda tysiąckroć gorzej. Pewien słynny pisarz podsumował to w taki oto sposób: „Przeszłość wydaje mi się okropna, teraźniejszość szara i ponura, a przyszłość przeraża mnie”. Na szczęście nie podzielam tego pesymistycznego punktu widzenia, przede wszystkim dlatego, że przyszłość nie obchodzi mnie zbytnio. Co się tyczy mojej przeszłości, różnie to bywało, ale nie zmarnowalem jej. A w przyszłości człowiek zbierze tylko żniwo tego, co sam wcześniej posiał. Zresztą przyszłość świata to temat dla filozofów i jasnowidzów. Dla nas natomiast liczy się przede wszystkim teraźniejszość, chociaż mało kto z nas zdaje sobie z tego sprawę. Nie jestem ani pesymistą ani optymistą. Według mnie świat nie jest ani taki, ani siaki, lecz wszystkim po trochu, a każdemu według jego punktu widzenia lub perspektywy patrzenia.

Znacznie pogodniejszym człowiekiem jestem teraz, jako osiemdziesięcioletni starzec, aniżeli wtedy gdy miałem dwadzieścia, trzydzieści lat. Za nic nie chciałbym cofnąć się w czasie i być znów nastolatkiem. Młodość jest być może wspaniała, ale i bolesna, ciężka do przeżycia. Zresztą to, co zwie się młodością, faktycznie nią nie jest, lecz czymś w rodzaju przedwczesnej starości.

Moja młodość, na szczęście lub nieszczęście, trwała długo. Bardziej dojrzały stałem się dopiero po trzydziestce, ale dopiero po czterdziestce poczułem się naprawdę młodo i pomyślałem sobie: „Czas zacząć wreszcie żyć”. (Pablo Picasso powiedział: – Człowiek zaczyna czuć się młodo kiedy ma sześćdziesiąt lat, a potem jest już za późno). Był to okres, gdy wyzbyłem się wielu złudzeń i innych rzeczy, ale na szczęście nie mojego entuzjazmu, mojej radości życia, i tej wiecznie nienasyconej ciekawości, wszystkiego i wszystkich. Chyba właśnie ta ciekawość życia skłoniła mnie do pisania. Nigdy mnie ona nie opuściła. Nawet największy nudziarz może mnie zainteresować gdy jestem w nastroju do słuchania.

W parze z tym idzie inna cecha, którą cenię nade wszystko, a mianowicie, zdolność do zdumiewania się. Nie utracę jej nigdy, za żadne skarby, bez względu na to, jak ciasny i ograniczony stałby się mój świat. Myślę, że mógłbym nazwać to moją religią. Nie dociekam w jaki sposób powstało całe to stworzenie w którym wszyscy pływamy, mogę tylko upajać się jego pięknem. Choć zdrugiej strony ubolewam nad poziomem naszej egzystencji na tym świecie, przestałem już wierzyć, że mogę w jakiś sposób zmienić ją na lepsze. Być może mogę trochę zmienić na lepsze swoje własne położenie, ale nie położenie innych osób. Nie widzę też, aby ktokolwiek z ludzi współcześnie żyjących, lub jakikolwiek historyczny bohater zdołał w większym stopniu zmienić la condition humaine.

Większość ludzi boi się, że gdy osiągną wiek starczy, będą niezdolni do nawiązywania nowych znajomości. Jeśli kiedykolwiek w życiu umiałeś zyskiwać sobie przyjaciół, to nie utracisz tej zdolności nawet w podeszłym wieku. Przyjaźń jest, moim zdaniem, drugą obok miłości najcenniejszą rzeczą w życiu. Co się tyczy mnie, nigdy nie miałem z tym kłopotów. Niekiedy ta łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi wręcz przysparzała mi ich. Słyszy się: „Powiem ci kim jesteś, jak mi powiesz z kim się zadajesz”.  Często zastanawiam się nad słusznością tego powiedzenia. Przyjaźniłem się z ludźmi wywodzącymi się z diametralnie różnych światów. Miałem przyjaciół takich, którzy w ludzkim rozumieniu byli zerem, i muszę przyznać, że właśnie ci byli mi najbardziej bliscy. Przyjaźniłem się z kryminalistami i wzgardzonymi bogaczami. Właśnie moi przyjaciele zawsze trzymali mnie przy życiu, dodawali otuchy, a często też zanudzali mnie na śmierć. Nade wszystko cenię szczerość w przyjaźni. Gdy widzę, że mój przyjaciel nie potrafi rozmawiać ze mną szczerze, albo ja z nim, jest to dla mnie sygnał końca naszej przyjaźni.

2019-11-14T08:12:26+00:00