MY NEW GUIDES

NOWE DROGOWSKAZY

Uwaga dla czytelników-chrześcijan

Zanim zaczniesz czytać ten tekst, dobrze zastanów się. Poglądy i opinie Celsusa na temat religii chrześcijańskiej są bardzo radykalne i kontrowersyjne.

Chrześcijaństwo oczyma Celsusa

Artykuł ten jest omówieniem dzieła Celsusa „Prawdziwe Słowo”[1]. Cytuję niniejszym niektóre jego fragmenty, część z nich opatrzyłem własnymi komentarzami i zaznaczyłem je kolorem niebieskim.

   W poprzednim artykule zatytułowanym „Tragiczne skutki niszczenia starożytnej mądrości dla współczesnej cywilizacji” [2] przedstawiłem wstępnie postać tego filozofa, uważanego za pierwszego krytyka chrześcijaństwa, którego poglądy znamy z jego w/w dzieła. Internetowa Wikipedia podaje: [3]

„Z Prawdziwym słowem polemizował ponad siedemdziesiąt lat później jeden z Ojców Kościoła, Orygenes (Przeciw Celsusowi). Fragmenty zaginionego w zawirowaniach dziejowych (można tu mówić o celowym niszczeniu pozycji krytycznych względem chrześcijan) dzieła znamy jedynie z repliki Orygenesa, który zgodnie z ówczesnymi zwyczajami podawał dokładne cytaty fragmentów, które komentował”.

   Ów grecko-rzymski filozof [4] żyjący w II wieku n.e. daje nam dość wiarygodny obraz pierwotnego chrześcijaństwa, opisuje jacy byli wyznawcy tej nowej na owe czasy religii. W tym okresie nie cieszyła się ona popularnością w imperium rzymskim i uważana była za jedną z sekt żydowskich, a sami chrześcijanie byli często ofiarami prześladowań i musieli zbierać się potajemnie gdzieś w katakumbach lub domach prywatnych. Pod wpływem głoszonych przez niego nauk wielu chrześcijan wyrzekło się swojej wiary.

Było też wielu innych filozofów i kronikarzy którzy podobnie jak Celsus, uważali chrześcijaństwo za religię zbudowaną na kłamstwach, a Jezusa za magika i zwodziciela. Tych pism krytycznych zachowało się niestety niewiele, bo poniszczyli je Ojcowie Kościoła, chrześcijańscy zapaleńcy. Niektóre z tych które ocalały dostępne są w sieci tutaj. [5]

Nasuwa się więc pytanie – jak to się dzieje, że we współczesnym świecie jest tyle źródeł opisujących chrześcijaństwo w samych pięknych barwach, jako wspaniałą i jedynie prawdziwą religię, a Jezusa jako Boga? Dlaczego głosy takich ludzi jak Celsus zostały stłumione? Kult Jezusa, w miarę upływu czasu wzrastał zamiast maleć. Złożyło się na to wiele przyczyn. Najważniejszą z nich było zdobycie władzy politycznej przez kościół rzymsko-katolicki.

Ale zanim przejdę do omawiania wspomnianego dzieła Celsusa, dodam kilka słów na jego temat. Ów filozof głosił, że chrześcijaństwo to religia prostackiego plebsu, a Jezus był znienawidzonym przez Boga łajdackim kuglarzem i marnie skończył. Uczył przy tym, że życie wieczne z Bogiem nie będzie udziałem ciała, lecz ducha lub rozumu. Dlatego odrzucał chrześcijańską naukę o zmartwychwstaniu w tym samym ciele, jako herezję. A najbardziej raził go chrześcijański antropomorfizm, czyli przypisywanie Bogu cech ludzkich, o czym świadczą takie słowa w Biblii, jak: „I odpoczął Bóg od wszystkich swoich dzieł”, „Stworzył Bóg człowieka na swój obraz i podobieństwo” itd. Pisze też, że człowiek nie został wyróżniony przez Boga w szczególny sposób, jak wynikałoby to z księgi Rodzaju, lecz jest tylko częścią stworzenia, wcale nie lepszą lub gorszą od innych.

A pisał to wszystko w II wieku, czyli w okresie gdy Kościół katolicki jeszcze nie istniał i nie było żadnej jednolitej nauki chrześcijańskiej. Można powiedzieć, że w czasach Celsusa było wiele chrześcijaństw. Dopiero w IV wieku, gdy rozpoczął się prymat Rzymu, doktryna chrześcijańska została w znacznym stopniu ujednolicona. Zatem Reformacja Lutra i Kalwina, która miała miejsce w XVI wieku i zaowocowała wielką ilością sekt, była niejako nawrotem chrześcijaństwa do jego pierwotnych korzeni. Ruch protestancki jaki znamy obecnie jest o wiele bardziej podobny do pierwotnego chrześcijaństwa, aniżeli do chrześcijaństwa w wydaniu katolickim.

   Dlaczego postanowiłem poświęcić Celsusowi więcej uwagi. Otóż dlatego, że dysponował on obszerną wiedzą na temat ówczesnych oraz starszych kultur i religii, dzięki czemu miał skalę porównawczą; potrafił, jak mało kto, trafnie ocenić wartość młodej wówczas religii chrześcijańskiej. Szkoda, że takiej skali porównawczej nie znają i nie stosują współcześni pisarze uważający się za ekspertów w dziedzinie teologii i historii chrześcijaństwa. Poza tym, opisuje on istotę i charakter Boga w sposób, który według mnie jest najbardziej logiczny i przekonujący ze wszystkich jakie dotąd słyszałem. To dzięki Celsusowi możemy uświadomić sobie jak niewiele współczesny kościół katolicki ma wspólnego z pierwotnym chrześcijaństwem, które w II wieku n.e. było religią znacznie prostszą i wkorzenioną w grunt żydowski. Kościół odszedł od Biblii tak daleko, że właściwie trudno nawet nazwać go chrześcijańskim w jego obecnej postaci. Kult maryjny, kult świętych i obrazów, są to przecież wierzenia nie tylko obce Biblii, lecz nawet sprzeczne z nią. Pobudował przy tym mnóstwo świątyń, ołtarzy i posągów na całym świecie, podczas gdy Celsus pisze: „Oni [tj. chrześcijanie] brzydzą się świątyniami, ołtarzami i posągami bogów”. Dowiadujemy się też od niego, że pierwotni chrześcijanie, w odróżnieniu od katolików, pogardzali kapłanami (czytaj księżmi). Celsus pisze:

„Logiczne rozumowanie wymaga jednego z dwojga: Jeżeli chrześcijanie uważają za rzecz niegodną czcić bóstwo zgodnie z panującym powszechnie zwyczajem i pogardzają kapłanami, to niechaj się nie żenią i nie wychodzą za mąż, niech nie płodzą dzieci”.

Krótko mówiąc, pierwotne chrześcijaństwo było nie tylko znacznie prostsze lecz i bardziej podobne do współczesnego protestantyzmu, z uwagi na ilość sekt, odłamów i różnic doktrynalnych między nimi.
Celsus pisze:

„Na początku byli nieliczni i jednomyślni. Skoro zaś rozrośli się w tłum, natychmiast dzielą się i rozłączają i każdy chce mieć własne stronnictwo, tak jak pragnęli tego od początku. I znowu podzieleni jedni drugich potępiają, zachowując tylko wspólną nazwę, jeżeli w ogóle zachowują cokolwiek wspólnego. Jedynie nazwy wstydzą się jeszcze porzucić, poza tym każdy kieruje się własnymi zasadami. Tym bardziej dziwny jest ich związek, że nie widać, by opierał się na jakiejś trwałej podstawie. Trwałą jego podstawą był bunt, spodziewana stąd korzyść i ksenofobia”.

Jak więc widzimy, historia lubi się powtarzać.

Za szczególnie interesujące i godne uwagi uznałem te fragmenty wspomnianego jego dzieła, w których wskazuje on chrześcijanom drogę do poznania prawdziwej duchowości, czyli prawdy. Pisze:

„Niech zatem starożytni uczeni wyłożą swoje nauki tym, którzy potrafią je zrozumieć, a Platon, syn Arystona, niechaj tak mówi w jednym ze swoich listów na temat najwyższego dobra: Najwyższe dobro (czyli prawda) nie jest rzeczą dającą się ująć słowami; lecz z długotrwałego obcowania z nim, nagle, jakby pod wpływem przebiegającej iskry, zapala się w duszy światło. Gdybym miał to przeświadczenie, że sprawy te dadzą się w należyty sposób przedstawić w piśmie szerokiemu ogółowi, albo też w ustnych naukach, czyż byłoby dla mnie piękniejsze zadanie w życiu od tego, ażeby pisać o tych, tak zbawczych, prawdach dla ludzi i ażeby wszystkim oświetlić istotną naturę rzeczy?”.

I dalej,

„Udajcie się lepiej do natchnionych poetów, mędrców i filozofów. Trudno jest znaleźć twórcę i ojca tego wszechświata, a znalazłszy mówić o nim do wszystkich niepodobna. Widzicie więc w jaki sposób natchnieni mężowie poszukują drogi prawdy; Platon wiedział, że wszyscy nie mogą wstąpić na tę drogę. Skoro jednak mędrcy trudzili się właśnie po to, abyśmy posiedli przynajmniej jakieś wyobrażenie o pierwszej i niewysłowionej Istocie (czyli Bogu); wyobrażenie, które przejawia się w pewnym podobieństwie do innych rzeczy, w różnicach, jakie zachodzą między nią a innymi bytami, albo w cechach pod pewnym względem zbliżonych, spróbuję powiedzieć wam coś niecoś o tej niewysłowionej Istocie, chociaż zdziwiłbym się ogromnie, gdybyście zdołali zrozumieć choćby jedno moje słowo. Jesteście przecież całkowicie oddani ciału i niezdolni do oglądania czystej prawdy”.

Jak widzimy, Celsus uważa chrześcijan za prostaków, ludzi zbyt cielesnych, myślących ludzkimi, ziemskimi kategoriami, aby mogli cokolwiek pojąć z tego, co mówią mędrcy. Szkoda, że takimi są na ogół do dzisiaj.

• Następnie, na temat ówczesnych bogów i świątyń jakie im pobudowano, pisze:

„Czy trzeba wyliczać szczegółowo wszystkie wyrocznie wypowiedziane z inspiracji bogów przez wieszczków i wieszczki albo przez innych natchnionych mężów i niewiasty? Czy trzeba mówić, o jakich cudach dowiadywano się w świątyniach, ile przepowiedni otrzymali ludzie składający ofiary, ile było niezwykłych znaków wróżebnych? Byli i tacy ludzie, którzy otrzymali znaki z nieba; całe życie jest pełne takich przykładów. Ile miast założono dzięki wyroczniom, ile miast zostało ocalonych od epidemii i głodu, a ile zginęło marnie z powodu lekceważenia wyroczni i zapominania o nich? Ile założono kolonii, które potem bujnie się rozwijały w przestrzeganiu nakazów bożych? Ilu władców, ilu zwykłych ludzi doznało dobrego lub złego losu w zależności od tego, czy przestrzegali wyroczni, czy nie? Ile małżeństw bolejących nad swą bezdzietnością otrzymało to, o co prosiło? Ilu ludzi uniknęło gniewu demonów, ilu zostało uzdrowionych? Iluż zginęło z powodu świętokradztwa; jedni popadli w szaleństwo, inni sami przyznali się do przestępstwa, jeszcze inni popełnili samobójstwo albo zapadli na nieuleczalne choroby. Niekiedy zabijał ich potężny głos boży dochodzący ze świątyni”.

Polecam ten ustęp wszystkim tym chrześcijanom, którzy uważają, że cuda są wyłącznym przywilejem ich religii. Poza tym, Celsus był wyznawcą platonizmu i z jego nauk wynika, że Bóg nie jest łatwo poznawalny dla przeciętngo człowieka, a nauki chrześcijańskie to po prostu kpina ze starożytnej mądrości.
Dalej dowodzi:

„Chrześcijanie, źle zrozumiawszy naukę Platona, pysznią się swoim nadniebnym Bogiem i wynoszą się ponad niebo Żydów… Platon za pomocą pytań i odpowiedzi oświecał umysły swoich uczniów, [podczas gdy chrześcijanie] poszukują naiwnej wiary„.

Skoro mowa o Platonie, to warto też dodać, iż uczył on, że droga dusz z ziemi ku niebiosom i z niebios na ziemię wiedzie przez planety.

Godne uwagi jest też to, że ów filozof wyznawał pewne poglądy bliskie buddyzmowi. Spójrzmy na te fragmenty jego dzieła:

„Ludzie rodzą się jako więźniowie ciała może dlatego, że taki jest porządek świata, a może po to, aby ponieść karę za grzechy, albo żeby dotknięta nieszczęściami dusza oczyściła się w biegu określonych periodów. Empedokles na przykład twierdzi, że wszelki rodzaj śmiertelny musi przez trzydzieści tysięcy lat tułać się z dala od szczęśliwych bogów – powinniśmy zatem przyjąć, że każdy człowiek został poddany władzy jakichś dozorców tego więzienia… natura ciała odchodzi i powraca niezmieniona w określonych przemianach… Nie było, nie ma i nie będzie na świecie ani mniej, ani więcej zła. Jedna jest bowiem i ta sama natura wszystkich rzeczy oraz źródło zła jest zawsze to samo… Periodyczne powroty bytów śmiertelnych są podobne do siebie od początku do końca, a w biegu określonych cykli z konieczności przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są zawsze tym samym.”

„Ja zaś pragnę mówić o tym, o czym poucza sama natura, że Bóg mianowicie nie stworzył żadnego bytu śmiertelnego, że wszystkie jego dzieła są nieśmiertelne, byty zaś śmiertelne są dziełem bytów nieśmiertelnych, że dusza jest dziełem Bożym, natomiast natura ciała jest inna,
… Materia, z której zostały zbudowane ciała, jest jedna, ten sam też tkwi w nich pierwiastek rozkładu… Natura wszystkich wymienionych ciał jest wspólna, odchodzi ona i powraca niezmieniona w określonych przemianach. Nic, co pochodzi z materii, nie może być nieśmiertelne.”

   Na uwagę zasługuje też stosunek Celsusa do filozofii – chwali filozofów, stawia ich za przykład, natomiast apostoł Paweł gani ich, o czym pisałem w poprzednim, wspomnianym wcześniej artykule na ten temat.

Teraz popatrzmy co pisze na inne ważne tematy.

• O chrześcijanach i ich naukach mówi:

– Nauka chrześcijańska ma pochodzenie barbarzyńskie.

– Chrześcijanie wykonują swe praktyki i nauczają potajemnie i nie uznają bogów wykonanych ludzkimi rękami.

– Znajdują moc we wzywaniu imion jakichś demonów. Innymi słowy, uprawiają spirytyzm.

– Mówią tak, jakby dopiero teraz, po tylu wiekach, Bóg przypomniał sobie o naprawieniu ludzkiego życia, przedtem zaś wcale się o to nie troszczył.

– Krytykuje przy tym chrześcijańskiego Boga za „brakoróbstwo” i niekonsekwencję, pisząc:

„[Skoro jak niektórzy chrześcijanie twierdzą ten świat nie jest dziełem jakiegoś innego, obcego Boga]. Jeśli to wszystko jest więc jego dziełem, to w jaki sposób Bóg stworzył zło? Jakżes nie potrafi przekonać i napomnieć? Jakże żałuje, że stworzył niewdzięcznych niegodziwców, gani własne dzieło, nienawidzi, grozi i niszczy własne dzieci? Albo może oddala je gdzieś z tego świata, który sam stworzył?”

• W ostrych słowach gani ówczesnych chrześcijańskich kaznodziejów; mówi:

„[Oszuści owi] uciekają w popłochu przed ludźmi, którzy z uwagi na swe wykształcenie nie dają się oszukać, wabią zaś w pułapkę prostaków”.

„[Chrześcijanie] wykorzystywani są przez jakichś cwaniaków, a niektórzy z nich nie chcą przedstawić ani przyjąć racji swej wiary, lecz posługują się takim argumentem: „Nie dociekaj, lecz uwierz; wiara twoja cię zbawi”.

Gardzą ludźmi wykształconymi. „Głoszą iż mądrość jest złem w świecie, a dobrem głupota”.

„Oto co umacnia ich wiarę… Oni odpędzają od nauki wiary wszystkich ludzi mądrych, a dopuszczają tylko głupców i nędzników… w opowiadaniach o Jezusie nie wprowadzają nic poważniejszego nad kozły i psy egipskie”.

Oskarża ich też o nietrzeźwość i ślepotę:

„Ich [chrześcijański] nauczyciel postępuje jak człowiek pijany, który między pijanymi oskarża o pijaństwo ludzi trzeźwych. nauczyciel między ludźmi o chorych oczach oskarża o ślepotę tych, którzy mają świetny wzrok…

I dodaje,

„Oni [tj. chrześcijańscy nauczyciele] obrażają Boga i urągają mu, aby próżnymi nadziejami przyciągnąć do siebie przewrotnych ludzi i nakłonić ich podstępnie do wyrzeczenia się wyższych dóbr; utrzymują bowiem, że osiągną lepsze dobra, jeśli wyrzekną się tamtych”.

Oskarża ich (uwaga protestanci!) o fałszowanie ewangelii:

Niektórzy chrześcijanie, niczym ludzie, którzy po pijanemu działają na własną zgubę, zmienili trzy, cztery czy więcej razy oryginalny tekst Ewangelii i sfałszowali go, aby mieć odpowiedź na stawiane zarzuty.

Uważając chrześcijan i ich przewodników za ludzi cielesnych, którzy chcą poznać Boga zmysłami ciała, poucza ich:

„Tylko wówczas ujrzycie Boga, jeśli powściągnąwszy zmysły wzniesiecie się w górę rozumem, a odwróciwszy oko ciała spojrzycie w niebo oczyma duszy… Czyż nie jest bzdurą wasze umiłowanie ciała i nadzieja na cielesne zmartwychwstanie, jak gdyby człowiek nie posiadał nic lepszego i droższego od ciała, a z drugiej strony chętne wydawanie ciała na męki jako rzecz zupełnie bezwartościową? Nie ma sensu dyskutować na ten temat z ludźmi, którzy żywią takie przekonania i są oddani bez reszty ciału; chrześcijanie są zresztą nędznymi, nieczystymi i głupimi prostakami i bezsensownie ulegają zamętowi.
Wolę więc rozmawiać z innymi ludźmi, z tymi, którzy mają nadzieję, że życie wieczne z Bogiem będzie udziałem ducha lub rozumu, (nieważne zresztą, jak go nazwać: substancją duchową, duchem rozumnym, świętym i szczęśliwym, żywą duszą, niebiańskim i niezniszczalnym potomkiem boskiej i bezcielesnej natury, czy jeszcze jakoś inaczej). Bo ci właśnie mają rację, wierząc, że prawdziwie szczęśliwi będą ci, którzy żyli uczciwie, a niesprawiedliwi popadną w wieczne nieszczęścia. Od takich przekonań nikt nie powinien nigdy odstąpić.

Następnie uważa chrześcijan za buntowniczą sektę, która bardziej czci Jezusa niż Boga. Pisze:

„Nie oddają czci nadniebnemu Bogu, lecz czczą jego Ojca, którego mu wyznaczyli i wokół którego się zgromadzili, aby pod pozorem czci składanej najwyższemu Bogu kłaniać się synowi człowieczemu [czyli Jezusowi]; jego uznali za władcę i uważają go [Jezusa] za potężniejszego od panującego Boga, a nawet za jego pana… Taka jest siła wiary, niezależnie od tego czego dotyczy. Wiara, która wcześniej opanowała ich duszę, była powodem ich przywiązania do Jezusa… Gdybyś ich (tj. chrześcijan) pouczył, że ten nie jest Synem Bożym, lecz że Bóg jest Ojcem wszystkich i że tylko jego trzeba czcić naprawdę, nie zgodziliby się oddawać czci Bogu, jeżeli miałby jej nie otrzymać prowodyr ich buntu (czyli Jezus). Nazwali go Synem Bożym nie dlatego, że tak bardzo szanują Boga, ale dlatego, iż bardzo wysławiają Jezusa”.

Nie jest to wcale czymś nowym. Wielu współczesnych chrześcijan też bardziej czci Jezusa niż Boga. Dowiadujemy się też od Celsusa, że spory i podziały wśród chrześcijan były powszechne już w jego czasach, czyli od samego początku istnienia tej religii. Potwierdza to Wikipedia, gdzie czytamy: „chrześcijaństwo występowało wówczas w formie setek większych lub mniejszych sekt, które Celsus zresztą wymienia, a ‚ortodoksyjność’ nie była jeszcze w pełni przesądzona”.

Mówi też, że chrześcijanie mają nie tylko odmienne poglądy na temat wiary, lecz nawet odmienne koncepcje Boga. Pisze:

„Niechaj nikt nie sądzi, że ja nie wiem, iż niektórzy z nich będą przypuszczać, że mają tego samego Boga co Żydzi, inni jednak będą mniemać, że Bóg jest inny, przeciwny tamtemu, i że od ich niego właśnie przybył Syn.
– [Jest i] trzeci rodzaj, [ci mianowicie, którzy jednych ludzi nazywają] zmysłowymi, [a innych] duchowymi.
– [i tacy, którzy sami siebie nazywają gnostykami]
– [i tacy, którzy przyjąwszy Jezusa chełpią się, że są chrześcijanami, a chcą żyć wedle Prawa żydowskiego, tak jak żyje żydowskie pospólstwo. Takimi są ebionici, którzy dzielą się na dwa odłamy: [jedni uznają, że Jezus urodził się z Dziewicy, drudzy zaś twierdzą, że Jezus urodził się tak samo jak pozostali ludzie].
– [istnieją też jacyś sybilliści, zna również szymonianów, którzy bywają również nazywani helenianami, albowiem czczą Helenę, albo jakiegoś nauczyciela Helenosa… i marcelianie pochodzących od Marcelliny, i zwolennicy Harpokratesa wywodzących się od Salome, i inne sekty pochodzące od Mariamny i Marty].
– Są również inni, którzy wymyślili sobie innego nauczyciela i demona, którzy błądzą w gęstej ciemności bezbożniej i niegodziwiej niźli egipscy czciciele Antinoosa. Rzucają na siebie wzajemnie straszliwe obelgi wszelkiego rodzaju; i nie postąpiliby ani na krok ku zgodzie, bo brzydzą się siebie nawzajem…
I chociaż (chrześcijanie) tak bardzo się różnią między sobą i obrzucają się wzajemnie najgorszymi obelgami, to jednak wszyscy jednogłośnie mówią: Świat jest ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata”.

Powtarzam więc po raz kolejny – współcześni chrześcijanie ewangelikalni, którzy odrzucają katolicki kult maryjny, kult świętych i obrazów, wiarę w czyściec, itd., a mimo to podzieleni są na setki sekt i odłamów, są w swej ogólnej masie środowiskiem znacznie bardziej podobnym do pierwotnych chrześcijan aniżeli katolicy.

Dalej Celsus krytykuje chrześcijańską naukę na temat zmartwychwstania i wydarzeń eschatologicznych poprzedzających koniec świata.

„Tu leży przyczyna ich błędnego rozumowania, stąd wywodzi się ich twierdzenie, że Bóg zstąpi jako kat uzbrojony w ogień… Głupia jest ich wiara, że gdy Bóg, niby kucharz, wznieci ogień, wszystko się upiecze, a przetrwają tylko oni, i to nie tylko żywi, lecz również ci, którzy wcześniej poumierali, wyjdą z ziemi odziani we własne ciało. Nadzieja zaiste godna robaków. Czyż bowiem jakakolwiek dusza ludzka pragnęłaby powrócić do zgniłego ciała? Zresztą tej wiary nie podzielają wszyscy chrześcijanie; nie brak i takich, którzy brzydzą się nią i uważają równocześnie za wstrętną i niedorzeczną. Jakież bowiem ciało całkowicie rozłożone może powrócić do pierwotnej formy i odzyskać budowę, którą raz utraciło?… Gdy nie potrafią rozsądnie na to odpowiedzieć, chwytają się bzdurnej obrony twierdząc, że Bóg wszystko może. Tymczasem Bóg nie może spełnić nic wstrętnego, ani nie pragnie niczego, co jest przeciwne naturze. Nie wypada wierzyć, że jeślibyś w swej występności zapragnął czegoś niegodziwego, Bóg będzie mógł tego natychmiast dokonać, albo że się to spełni. Albowiem Bóg kieruje światem nie po to, aby spełniać występne kaprysy albo folgować nieuporządkowanym pragnieniom, lecz po to, aby się opiekować prawą i sprawiedliwą naturą”.

Zwraca też uwagę na fakt, że nauki Jezusa są sprzeczne z naukami Mojżesza:

„Chrześcijanie nie zwracają uwagi na następującą sprawę: Skoro prorocy żydowskiego Boga zapowiedzieli, że Jezus będzie Synem Bożym, to dlaczego Bóg za pośrednictwem Mojżesza każe ludziom bogacić się, zdobywać władzę, napełniać ziemię, zabijać nieprzyjaciół nie szczędząc nawet ich dzieci (co zresztą, według słów Mojżesza, sam Bóg uczynił na oczach Żydów), a nawet grozi, że gdyby mu nie byli posłuszni, uzna ich za wrogów; natomiast Jego Syn, ów człowiek z Nazaretu, daje ludziom zupełnie inne prawa: głosi, że nie ma dostępu do Ojca dla bogacza, dla człowieka żądnego władzy, dążącego do mądrości i sławy, naucza, że ludzie nie powinni troszczyć się o gromadzenie pożywienia bardziej niż kruki, a o ubranie bardziej niż lilie polne, i nakazuje nadstawić drugi policzek, gdyby ktoś nas raz uderzył? Kto kłamie: Mojżesz czy Jezus? Czy Bóg posyłając swego Syna zapomniał o tym, co nakazał Mojżeszowi? Czy może potępił własne prawa, zmienił zdanie i wysłał kolejnego wysłannika, aby nadał ludziom inne, przeciwne tamtym ustawy?”

Pisze też o prześladowaniach jakie spadły na ówczesnych chrześcijan i żydów:

„Nie powiesz chyba, że gdyby na przykład Rzymianie uwierzyli ci i zaniedbawszy nakazaną cześć wobec bogów i ludzi zwrócili się ku twojemu Najwyższemu, czy jak go tam chcesz nazywać, on zstąpiłby z nieba i walczyłby za nich, tak że nie potrzebowaliby już żadnej innej pomocy. Przecież już dawniej ten sam Bóg, jak sami mówicie, obiecał to samo, a może i więcej, tym, którzy się do niego zwrócili, a sami widzicie, co dla nich i dla was uczynił: Żydom, którzy mieli zostać panami świata, nie został nawet skrawek ziemi ani żaden własny dom; was zaś (czyli chrześcijan), chociaż tu i ówdzie jeszcze się potajemnie błąkacie, ścigają i zabijają wasi wrogowie”.

Pisząc te słowa, ów rzymski kronikarz nie wiedział jeszcze, ile zła i krzywdy chrześcijanie wyrządzą wyznawcom innych religii i ateistom, a nawet żydom od których, paradoksalnie, pochodzi ich religia.

O Jezusie pisze następnie, że

„Podawał się kłamliwie za syna dziewicy, podczas gdy w rzeczywistości urodził się w jakiejś zapadłej wsi żydowskiej jako syn miejscowej biednej wyrobnicy, której mąż, cieśla, wypędził ją, gdy jej dowiódł cudzołóstwa, a ona, wygnana przez męża i zhańbiona, tułała się po świecie, aż potajemnie urodziła Jezusa. On zaś, przyparty biedą najął się do pracy w Egipcie, gdzie zapoznał się ze sztuczkami magicznymi, jakimi chełpią się Egipcjanie, a po powrocie do ojczyzny popisywał się tymi sztuczkami i zaczął się głosić Bogiem. Matka jego została wypędzona przez swego męża, cieślę, pod zarzutem cudzołóstwa, gdy była brzemienna po stosunku z żołnierzem, niejakim Panterą”.

Jest więc bardzo prawdopodobne, że tak zwane „lata milczenia”, czyli okres od 12 do 30 roku życia, Jezus spędził w Egipcie, a nie w Indiach lub innych miejscach, jak twierdzą niektórzy tak zwani badacze jego życiorysu.

Następnie nazywa go,

Nikczemnikiem, hersztem bandy wędrownych kuglarzy… łajdackim kuglarzem, jednym z bezbożników opętanych przez złego ducha, a cudów jakich rzekomo dokonał, dokonał dzięki znajomości magii… i że jego nauka jest zgubna dla ludzkiego życia, jest prostacka i opanowała wyłącznie prostaków. Jednak przyznaje, że są wśród chrześcijan ludzie uczciwi, zacni, rozumni, zdolni do rozumienia alegorii”.

 Następnie pyta Jezusa ustami fikcyjngo żyda:

„Jeżeli Herod postąpił tak (zabijając niemowlęta) ze strachu, żebyś nie pozbawił go władzy gdy dorośniesz, to dlaczego nie jesteś królem, skoro już dorosłeś, lecz będąc Synem Bożym stałeś się podłym żebrakiem, drżysz ze strachu i tułasz się po świecie?”

Zastanawiające jest to, iż tego „nikczemnika”, „herszta bandy wędrownych kuglarzy”, „łajdackiego kuglarza” i „bezbożnika opętanego przez złego ducha” wielu współczesnych chrześcijan czci na równi z Bogiem, a nawet bardziej niż Boga. Wniosek z tego taki, że albo Celsus był w błędzie, albo my żyjemy na nienormalnym świecie. Trzeciej możliwości nie ma.

 Następnie dowiadujemy się od niego, że

– Jezus przestrzegał wszystkich obyczajów żydowskich, a nawet składał ofiary w obecności Żydów.

– Jego uczniowie nie mogli zataić kompromitujących faktów z jego życia, ponieważ były one dobrze wszystkim znane; dlatego też postanowili głosić, że Jezus z góry wszystko przewidział.

– Nie tylko Judasz, lecz także inni uczniowie zdradzili na koniec Jezusa, wyparli się go, nie troszcząc się o jego los, gdy został aresztowany przez Rzymian.

– Dopóki żył, nie przekonał nikogo, nawet własnych uczniów, a potem został ukarany i poniósł straszną mękę, nie objawił się wolny od wszelkiego zła czy bez zarzutu. I dodaje: „Chyba nie powiecie o nim, że nie mogąc przekonać ludzi na ziemi zstąpił do podziemia, aby przekonać mieszkańców Hadesu”.

Dalej, kwestionuje zmartwychwstanie Jezusa, pisze że „nie ukazał się po śmierci nikomu, prócz „jakiejś szalonej babie lub komuś jeszcze z tej bandy oszustów”. Odrzuciwszy opowieść o jego zmartwychwstaniu jako wymysł i oszustwo, mówi chrześcijanom, że w istocie czczą trupa. Pisze:

„Twierdzicie, że za życia nie pomógł sam sobie, natomiast po śmierci zmartwychwstał i pokazał ślady męki i ręce przebite gwoździami. Któż to widział?… Gdyby Jezus naprawdę chciał objawić swą Bożą potęgę, powinien pokazać się (po zmartwychwstaniu) swoim prześladowcom, sędziemu i w ogóle wszystkim. Przecież nie bał się już nikogo, skoro umarł i, jak mówicie, był Bogiem; nie po to też został posłany, żeby się ukrywać. Jeżeliby to miało być pomocne dla ukazania jego boskiej istoty, powinien natychmiast zniknąć z krzyża”.

Wynikałoby z tego, że albo Celsus był niedoinformowany albo apostoł Paweł zwyczajnie kłamał pisząc, że Jezus ukazał się po zmartwychwstaniu pięciuset braciom naraz. (1 Kor 15,6)

Dalej oskarża Jezusa o arogancję i niecierpliwość; pisze że

„Jezus bardzo łatwo grozi i łaje, ilekroć powiada: ‚Biada wam’ i ‚Ostrzegam was’. Słowami tymi od razu przyznaje, że nie potrafi nikogo przekonać; a nieumiejętność przekonywania nie może być cechą Boga ani nawet cechą mądrego człowieka”.

Na temat wyglądu Jezusa pisze:

„Skoro Duch Boży znajdował się w ciele Jezusa, powinno się ono wyróżniać spośród innych ciał wzrostem, pięknem, siłą, głosem, dostojnością albo wymową; nie jest bowiem prawdopodobne, żeby osoba, w której tkwi jakaś cząstka bóstwa, nie różniła się od innych. Tymczasem ciało Jezusa, jak mówią sami chrześcijanie, nie wyróżniało się niczym, było małe, niepiękne, pospolite”.

Zatem liczne obrazy i figury Jezusa, przedstawiające go jako pięknego młodzieńca, to późniejsze produkty fantazji chrześcijańskich artystów.

Następnie, wskazuje na inne postacie, lepsze od Jezusa, i radzi chrześcijanom aby raczej w nich wierzyli i na nich się wzorowali. Pisze:

„Jeśli włada wami pragnienie nowości, powinniście pójść za kimś innym, kto umarł godnie i do kogo mógłby się odnosić boski mit. Jeśli nie podoba się wam Herakles i Asklepios, albo inne od dawna czczone bóstwa, weźcie sobie Orfeusza, męża niewątpliwie natchnionego przez ducha bożego i zmarłego gwałtowną śmiercią. Orfeusza jednak wybrali sobie już inni na przywódcę. Weźcie więc Anaksarchosa, który umieszczony w moździerzu i okrutnie torturowany kpił sobie z tortur mówiąc: Możesz tłuc łupinę Anaksarchosa, bo samego Anaksarchosa nie zatłuczesz. Oto słowa naprawdę boskiego ducha! Ale i za Anaksarchosem poszli już jacyś filozofowie przyrody. Może weźmiecie więc Epikteta? Gdy pan wykręcał mu nogę, Epiktet niewzruszony powiedział z uśmiechem: Złamiesz. A gdy kość istotnie pękła, rzekł: Czyż nie mówiłem, że złamiesz? Czy wasz bóg (czyli Jezus) powiedział coś podobnego podczas męki? Byłoby rzeczą stosowniejszą, gdybyście za dziecko boże uznali Sybillę, którą czczą niektórzy z was. Wy tymczasem potraficie interpretować lekkomyślnie jej pisma nadając im bluźnierczy charakter i twierdzicie, że Bogiem jest człowiek, który żył niegodnie i umarł haniebnie. Ileż stosowniejszy byłby dla was Jonasz, zamknięty w brzuchu wieloryba, Daniel, wyrwany z paszczy dzikich zwierząt, albo inni mężowie cudowniejsi od nich”.

Ostro krytykuje Jezusa za jego wypowiedzi na temat cudów:

„O światłości i prawdo! On [Jezus] sam, własnym głosem oznajmia otwarcie, jak piszecie, że przybędą do was inni, czyniący podobne cuda źli oszuści, i wymienia jakiegoś Szatana, dokonywającego takich cudów; a zatem sam wyraźnie stwierdza, że owe cuda nie mają boskiego charakteru, lecz są dziełem złych istot. Zmuszony przez prawdę zdemaskował czyny innych i równocześnie oskarżył swoje własne. Czyż nie jest nikczemnością dowodzić na podstawie tych samych uczynków, że jeden jest Bogiem, a inni oszustami? Dlaczego na podstawie tych samych uczynków i powołując się na jego świadectwo mamy innych uważać za gorszych od niego? Sam przecież przyznał, że te cuda nie mają boskiego charakteru, lecz pochodzą od jakichś oszustów i łotrów. I wymienia on [Jezus] jakiegoś Szatana, dokonującego takich cudów. [Tak samo] Mojżesz zmuszony przez prawdę zdemaskował czyny innych i równocześnie oskarżył swoje własne”.

Zdaniem Celsusa, cudotwórca który głosi, iż działa z polecenia Boga, inni zaś posługują się mocą diabelską, nie jest wcale lepszy od nich. Jest to ważna nauka dla tych współczesnych chrześcijan, którzy jak wspomniałem, uważają że cuda są wyłącznym przywilejem ich religii.

Następnie, o żydach pisze,

– Czczą aniołów i uprawiają magię, której ich nauczył Mojżesz.

– Mieli pochodzenie egipskie, a wyszli z Egiptu dlatego, iż zamącili państwo zamieszkami i pogardzili egipskimi zwyczajami religijnymi.

Na temat biblijnej teorii stworzenia opartej na księdze Genezis, pisze:

„Żydzi, przycupnąwszy w zakątku Palestyny, niewykształceni i nie mający pojęcia o starożytnych pieśniach Hezjoda i wielu innych natchnionych poetów, ułożyli nieprawdopodobną i pełną ignorancji bajkę o człowieku, którego Bóg własnoręcznie ulepił i nadmuchał, o kobiecie zrobionej z boku mężczyzny, o nakazach Bożych i o wężu, który się zbuntował przeciw nim, o wężu, który obalił przykazanie Boga. Babskie to bajanie i bezbożne, które opowiada, że Bóg był tak słaby, iż nie mógł zmusić do posłuszeństwa jednego człowieka, którego sam stworzył!”

„Nie są też (żydzi) świętsi od innych dlatego, że się obrzezują, ten bowiem zwyczaj wcześniej od nich wprowadzili Egipcjanie i Kolchowie”.

„Niech więc idzie precz ta (żydowska) gromada ponosząc karę za swoją chełpliwość, nie poznała bowiem wielkiego Boga, lecz oszukana i zwiedziona przez Mojżesza uwierzyła jego nauce na własną zgubę… Ludem bardziej natchnionym przez Boga byli Chaldejczycy, Egipcjanie, Persowie, mieszkańcy Indii”.

Celsus uważa, podobnie zresztą jak i współcześni naukowcy, za absurdalne podania biblijne, iż wiek Ziemi liczy zaledwie kilka tysięcy lat. Krytykuje też chrześcijan i żydów za to, że przypisują Bogu cechy ludzkie.

„[Piszą ‚I dokonał Bóg w dniu szóstym dzieła swego, które uczynił; i spoczął dnia siódmego od wszelkiego dzieła, które sprawił. I pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym, bo w tym spoczął od wszelkiego dzieła dniu swego, które stworzył Bóg i wykonał’]. Bóg więc jest podobny do jakiegoś marnego rękodzielnika, zmęczonego i potrzebującego święta dla odpoczynku. Nie ma słuszności w powiedzeniach, że pierwszy Bóg męczy się, wykonuje jakąś pracę rękami albo rozkazuje. Bóg nie ma ani ust, ani głosu. Bóg nie posiada niczego, co znamy. Bóg nie stworzył człowieka, aby człowiek był jego obrazem, albowiem Bóg nie jest podobny ani do człowieka, ani do żadnej innej istoty. Bóg nie posiada kształtu albo koloru, również ruch [nie jest jego właściwością]. [..] z niego wszystko. Boga nie można określić słowami.

Wniosek z tego taki (uwaga żydzi i chrześcijanie!), że to nie biblijny bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, lecz to wy stworzyliście go na obraz i podobieństwo człowieka, czyli swoje własne.

Następnie, potępia wrogi stosunek ówczesnych chrześcijan do władz państwowych i lekceważenie ówczesnych obyczajów. Pisze:

„Bóg jest oczywiście wspólny dla wszystkich – dobry, samowystarczalny i niezawistny, cóż więc stoi na przeszkodzie, ażeby ludzie, którzy poświęcili się Bogu, uczestniczyli również w świętach państwowych? Jeżeli bożkowie nie istnieją (jak twierdzicie), to czymże niestosownym jest uczestnictwo w ich biesiadach? Jeżeli natomiast są oni jakimiś demonami, to i one niewątpliwie są własnością Boga, a zatem należy im ufać, składać prawem przepisane ofiary i modlić się o ich życzliwość.”

Dalej twierdzi, iż świat musi pozostać podzielony, bo taki jest naturalny porządek rzeczy.

„Oby to było możliwe, żeby mieszkańcy Azji, Europy i Libii, Grecy i barbarzyńcy zamieszkujący świat cały, zgodzili się uznać jedno prawo. Kto tak sądzi, nie ma o niczym pojęcia.”

Nowa religia chrześcijańska była swego rodzaju komunizmem, burzyła cały stary hierarchiczny porządek społeczny. Celsus potępia taką postawę, uczy, iż należy pomagać władcom i współpracować z nimi:

„Winniście ze wszystkich sił pomagać władcy i współpracować z nim nad tym, co sprawiedliwe, bić się w jego obronie, na jego rozkaz stawać do walki i wspólnie z nim dowodzić wojskiem. Sprawujcie urzędy publiczne w swojej ojczyźnie, jeśli to jest niezbędne dla ochrony prawa i pobożności”.

„Nic strasznego, jeśli każe ci ktoś złożyć przysięgę na ludzkiego władcę. On bowiem otrzymał wszystkie sprawy ziemskie, a cokolwiek ty otrzymujesz w życiu, otrzymujesz od niego… Jeżeli odrzucisz ten nakaz (czczenia namiestników boga-króla), król słusznie cię ukarze. Gdyby bowiem wszyscy postąpili jak ty, władca zostałby opuszczony i porzucony, wszystkie sprawy ziemskie stałyby się łupem bezbożnych i dzikich barbarzyńców, a między ludźmi nie ostałaby się sława twej religii i prawdziwej mądrości.”

Dodam, że tak właśnie stało się w Rosji w XX wieku w czasie Rewolucji Bolszewickiej. Banda „bezbożnych i dzikich barbarzyńców” która nazwała się bolszewikami, dorwała się do władzy i wycięła w pień arystokrację. Jak wiemy, przez następny okres, liczący ponad 70 lat, w Rosji panował komunizm, który przeniósł się później, po drugiej wojnie światowej także do Polski i innych krajów europejskich.

Następnie Celsus dowodzi, że to, co chrześcijanie uważają za bałwochwalstwo, wcale nim nie jest.
Pisze:

„Czyż na zwierzchników określonych spraw nie zostały powołane istoty, które otrzymały od Boga władzę dlatego, że zostały uznane za godne jej otrzymania? Czyż więc ten, kto czci Boga, nie powinien równie słusznie czcić istot, które otrzymały od Niego władzę?”

Starożytni wierzyli nie tylko w hierarchiczność ziemskich władców lecz i w hierarchiczność bogów. Pierwotni chrześcijanie odrzucali jedną i drugą. Kościół rzymski częściowo przywrócił ją później, ustanawiając hierarchię kapłańską i kult świętych. Joseph Campbell również mówił, że bogowie są tylko nośnikami boskich energii, lecz nie są ich źródłem. Dlatego nie jest żadnym bałwochwalstwem czczenie „nośników”. My, ludzie żyjący XXI wieku, też oddajemy cześć wielu ludziom, nawet osobom w podeszłym wieku.

Po czym dodaje na ten sam temat:

„Ten, kto czci wielu bogów, jest miły wielkiemu Bogu, ponieważ składa hołd istotom, które są Jego własnością. Nie wolno kłaniać się nikomu, kto nie otrzymał od Boga prawa do przyjmowania hołdów. Dlatego nie zasmuca Boga ten, kto oddaje cześć i kłania się istotom należącym do Boga i podlegającym Jego władzy… Jeśli kto rozkaże błogosławić słońce albo wysławiać Atenę we wspaniałym hymnie, to sławiąc ich będziesz tym bardziej czcił wielkiego Boga; pobożność bowiem staje się doskonalsza, jeśli ogarnia wszystko”.

Mógłbym ewentualnie zgodzić się z Celsusem w tym miejscu, jednakowoż pod warunkiem, że władcy których miał na myśli, nie są ludźmi podobnymi do dyktatorów takich jak Hitler, Stalin lub Pol Pot.
Ale co się tyczy bogów, jego nauka jest oczywiście z gruntu sprzeczna z nauką Starego Testamentu, gdzie czytamy:

„Nie będziesz miał innych bogów obok mnie. Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Jahwe, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą.” (Wj 20, 3-5)

Inne godne uwagi wypowiedzi Celsusa:

„Rzeczy, które się widzi, nie są dane człowiekowi, lecz wszystko powstaje i ginie dla wspólnego dobra i jedno zmienia się w drugie tak, jak to powiedziałem. Bóg nie potrzebuje stosować nowych poprawek. Choćby ci się zdawało, że coś jest złem, to jeszcze nie wiadomo na pewno, czy naprawdę jest złem; nie zdajesz sobie bowiem sprawy z tego, co jest korzystne dla ciebie, dla kogoś innego, dla całego wreszcie świata”.

Polecam tą naukę wszystkim tym, którzy odrzucają wiarę w reinkarnację. Kosmos działa na zasadzie przemiany energii z jednej formy w drugą. Energia duszy nie ginie z chwilą śmierci, lecz przechodzi w inny stan. Wskutek tego ciało też przybiera inną formę. Następuje przejście z ziemskiej czasoprzestrzeni do astralu lub strefy transcendentnej. To jest prawdziwa i zdrowa nauka. Zaś nauki o końcu wszystkiego (ateiści) lub zmartwychwstaniu w tym samym ciele i sądzie ostatecznym (chrześcijanie), są to błędne uproszczenia. Szkoda, że tak wielu ludzi dało się na nie nabrać.

Dalej pisze,

„Świat więc nie został stworzony dla człowieka, tak jak nie został stworzony dla lwa, orła albo delfina; wszystko zostało stworzone po to, aby ten świat jako dzieło Boże był doskonały pod każdym względem. Dlatego wszystkie jego składniki nie są odmierzane we wzajemnym stosunku do siebie – chyba że wtórnie – lecz w stosunku do całości. Na niej więc zależało Bogu najwyższemu, jej nigdy nie opuszcza Opatrzność; całość ta nigdy nie staje się gorsza, a Bóg po określonym czasie nie wzywa jej do siebie; Bóg nie gniewa się na ludzi, tak jak nie gniewa się na małpy i myszy; Bóg nie grozi im, ponieważ każda rzecz otrzymuje własny los w swojej części”.

Jak widzimy, człowiek nie jest istotą szczególną, najważniejszą, wyróżnioną przez Boga w hierarchii istot żyjących. Pisałem o tym kilka lat temu w mojej książce [6]

Następnie Celsus mówi:

„Prawdopodobnie na początku różne części ziemi zostały oddane pod zarząd różnych zwierzchności jako ich własność i podlegają ich władzy… I zaiste, słusznie by się działo, gdyby wszystkie narody były kierowane zgodnie z wolą tych zwierzchności. Bezbożnością jest zmieniać to, co już na początku zostało ustalone dla poszczególnych krajów”.

Wynika więc z tego, że walka z wielokulturowością to syzyfowa praca.

   Jak wspomniałem na wstępie, są to wybrane przeze mnie fragmenty dzieła Celsusa „Prawdziwe słowo”. Cały tekst jaki mamy do dyspozycji znajduje się w sieci pod wymienionym wcześniej adresem. Osoby zainteresowane tym tematem mogą zapoznać się nie tylko z poglądami tego filozofa lecz także innych krytyków chrześcijańskiej religii.

   Byli jednak złośliwi komentatorzy, którzy usiłowali zdyskredytować Celsusa; mówili o nim, że jest ateistą i bezbożnikiem, nie bacząc na to, iż pisał, na przykład:

„Nigdy, żadną miarą nie należy opuszczać Boga we dnie ani w nocy, publicznie ani prywatnie, od początku do końca we wszelkim słowie i uczynku, lecz w każdej sytuacji niech dusza zawsze trwa przy Bogu… W człowieku zawiera się [bowiem] jakiś pierwiastek nadziemski, pochodzący od Boga […] ludzie, u których ów pierwiastek – to znaczy dusza – jest zdrowy, ze wszystkich sił dążą do Tego, od kogo on pochodzi – zatem do Boga – i pragną nieustannie słuchać i rozmyślać o Nim.”

   Dzieło Celsusa „Prawdziwe Słowo” to swego rodzaju siekiera podcinająca wiarę chrześcijańską od samych jej korzeni. Swoją wiedzą, elokwencją i erudycją Celsus zadziwia a zarazem szokuje. Choć jego argumentacja może wydać się obrazoburcza dla niejednego czytelnika, a u fundamentalisty biblijnego  wzbudzić „święte” oburzenie, jednak nie sposób przejść nad tym co pisze obojętnie. Ale chytrzy na władzę Ojcowie Kościoła poniszczyli wiele tego typu dzieł, w myśl bezbożnej zasady, że zwycięzcy piszą historię. Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, jak ogromnym złem było palenie starożytnej wiedzy i mądrości, jak fatalne skutki miało to dla rozwoju całej ludzkiej cywilizacji. Zaczęło się to już w pierwotnym kościele. W Dziejach Apostolskich czytamy: „I wielu też z tych, co uprawiali magię, poznosiło księgi i paliło je wobec wszystkich. Wartość ich obliczono na pięćdziesiąt tysięcy denarów w srebrze. Tak potężnie rosło i umacniało się słowo Pańskie” (Dz 19,19-20). Potem owe „słowo Pańskie” umacniało się jeszcze bardziej, zwłaszcza w IV wieku, gdy dzięki staraniom cesarza Teodozjusza poniszczono mnóstwo świątyń pogańskich i nawet spalono słynną [7] Bibliotekę Aleksandryjską.

   Na koniec zadam pytanie – czy w świetle tego co pisze Celsus, katolicyzm jest religią którą można uznać  za chrześcijaństwo? Moim zdaniem nie. Mam nadzieję, że po lekturze tego tekstu niejeden czytelnik przyzna mi rację, iż jest to w istocie mieszanka chrześcijaństwa i wcześniejszych wierzeń pogańskich. Wielu ludzi nie wie o tym, bo dziedzina zwana „Historią chrześcijaństwa” została w znacznym stopniu zakłamana przez Ojców Kościoła, którzy jak wspomniałem wcześniej, zwyczajnie poniszczyli konkurencyjne i niewygodne pisma. Dlatego uważam, że podania pierwszych krytyków chrześcijaństwa są bardzo cenne. Krótko mówiąc, starożytna wiedza i mądrość została stłumiona a ludzkość w znacznej części padła łupem oszustwa kapłanów. Tak. Joseph Campbell miał rację mówiąc „Na dziwnym świecie żyjemy”.

Jerzy Sędziak, marzec 2020

© Copyright by Jerzy Sędziak

————————————————————————

[1] http://kritikos.pl/Celsus-Prawdziwe-slowo

[2] http://www.mynewguides.com/pl/zalosne-skutki-niszczenia-starozytnej-madrosci/

[3]https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawdziwe_s%C5%82owo

[4] https://pl.wikipedia.org/wiki/Kelsos

[5] http://kritikos.pl/

[6] http://www.mynewguides.com/pdf-polish/1%20Zagubione%20szlaki.pdf

[7] http://www.mynewguides.com/pl/carl-sagan/

  1. http://kritikos.pl/Celsus-Prawdziwe-slowo
  2. http://www.mynewguides.com/pl/zalosne-skutki-niszczenia-starozytnej-madrosci/
  3. https://pl.wikipedia.org/wiki/Prawdziwe_s%C5%82owo
  4. https://pl.wikipedia.org/wiki/Kelsos
  5. http://kritikos.pl/
  6. http://www.mynewguides.com/pdf-polish/1%20Zagubione%20szlaki.pdf
  7. http://www.mynewguides.com/pl/carl-sagan/
2020-03-18T10:55:18+00:00